W poszukiwaniu wioski nomadów. Maroko, dzień 8.

W poszukiwaniu wioski nomadów. Maroko, dzień 8.

Tak, jak poprzednio, noc spędzamy pod gołym niebem, w gaju oliwnym, który znajduje się u wylotu drogi z wąwozu Todra. Rozłożyliśmy maty pod drzewami, zapakowaliśmy się do śpiworów i… właściwie nie zasnęliśmy. Około północy wstaliśmy i ruszyliśmy pieszo do Tinghiru. Przez 4 godziny schodziliśmy asfaltową drogą, mijając kolejne zaspane wioski. Czytaj dalej W poszukiwaniu wioski nomadów. Maroko, dzień 8.

Fez. Maroko, dzień 5.

Fez. Maroko, dzień 5.

Wchodzimy w ten gwar i przeciskamy się w kierunku kolejnej bramy, prowadzącej do starszej części medyny – XII-wiecznej Bab Bou Jeloud. Za nią kryje się świat, który właściwie nie zmienił się od czasów średniowiecza. Wąskie uliczki, po których można się poruszać jedynie pieszo, jednośladem albo na osiołku. Pod brukiem kryje się kanalizacja średniowieczna. Na 350 hektarach żyje tu 2500 osób. Ponoć niektórzy przez całe życie nie wyszli poza obrąb murów. Czytaj dalej Fez. Maroko, dzień 5.

Powrót do Marrakeszu. Maroko, dzień 4.

Powrót do Marrakeszu. Maroko, dzień 4.

Na twarzach naszych dziewcząt Mohamed pokazywał, jak działa maseczka na gładszą skórę wykonana na bazie wody różnej i jakiegoś białego proszku. Otwierał kolejne słoje i opowiadał, co zawierają. A ich zawartość była naprawdę imponująca. Były tam i szafran, anyż, kardamon, i mydełka, kostki zapachowe do stosowania zamiast dezodorantu, korzenie służące do mycia zębów, i olejki arganowe. Czytaj dalej Powrót do Marrakeszu. Maroko, dzień 4.