Na Halicz i Tarnicę

Sierpniowe Bieszczady dzień II

Wołosate czerwony szlak Przeł. Bukowska czerwony szlak Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) czerwony szlak Halicz (1333 m n.p.m.) czerwony szlak Przeł. Goprowska czerwony szlak niebieski szlak Przeł. pod Tarnicą żółty szlak Tarnica (1346 m n.p.m.) żółty szlak Przeł. pod Tarnicą czerwony szlak Ustrzyki Górne

Od przystanku autobusowego idziemy w górę osady asfaltową drogą. Aż do Siodła pod Tarnicą będziemy szli czerwonym szlakiem. Po lewej stronie za ostatnimi zabudowaniami napotykamy mały pagórek z cerkwiskiem. Znajdują się tu ledwie już zauważalne pozostałości greckokatolickiej cerkwi św. Dymitra i kilka grobów. Pochodząca z 1873 r. drewniana cerkiew spłonęła podczas walk z UPA w 1946 lub 1947 r. Od cerkwiska idziemy dalej asfaltową drogą pomiędzy łąkami. Po lewej dobrze widoczna jest Tarnica. Wygląda dość mrocznie, bo wokół szczytu zaczynają gromadzić się chmury. Dochodzimy do punktu kasowego. Tym razem kupujemy bilety wstępu do BdPN. Po chwili schodzimy z głównej asfaltowej drogi i odbijamy nieco w lewo, w zarośniętą po obu stronach dróżkę. Wkrótce zatrzymujemy się na krótki odpoczynek pod wiatą. Nieco dalej mijamy mały, urokliwy staw. Szlak, choć biegnie cały czas przez las i na dużym odcinku po żwirowej albo asfaltowej drodze, jest dosyć ciekawy i niezbyt męczący. Po około dwóch godzinach łagodnego podejścia docieramy na Przeł. Bukowską (1110 m n.p.m.). Tutaj stoi kolejna wiata, więc zatrzymujemy się na chwilę.

 Od Przeł. Bukowskiej ścieżka pnie się stromo w górę i wyprowadza nas ponad granicę lasu. Za naszymi plecami ukazuje się rozległy widok na graniczną Połoninę Bukowską z jej najwyższym punktem – Kińczykiem Bukowskim. Co chwilę zatrzymujemy się i odwracamy, żeby podziwiać krajobraz. Przed nami natomiast z wysokiej trawy wyłaniają się ostre wychodnie skalne. Idąc między nimi, osiągamy szczyt Rozsypańca (1280 m n.p.m.). Widać stąd bardzo dobrze pobliski Halicz i masyw Tarnicy, od strony którego nadciągają w naszym kierunku ciemne chmury.

Chcąc dojść jak najdalej zanim zacznie padać, szybko pokonujemy niską przełęcz i zdobywamy Halicz (1333 m n.p.m.). To kolejne widokowe miejsce podczas dzisiejszej trasy. Udało nam się stąd jeszcze zobaczyć Tarnicę, którą za moment całkowicie zakryły chmury. Trochę dłużej mogliśmy podziwiać ukraińską część Bieszczadów. Na szczycie spędzamy sporo czasu. Kiedy ruszamy w dalszą drogę, spadają na nas pierwsze krople deszczu. Po zejściu z Halicza, szlak prowadzi nas zboczem Krzemienia do Przeł. Goprowców (1160 m n.p.m.). Deszcz pada coraz większy, a od strony Tanicy dochodzą pomruki burzy. Zatrzymujemy się na dłuższej w wiacie, która znajduje się klika minut od Przeł. Goprowców. Zajadając kabanosy i popijając śliwkową Soplicę, czekamy aż deszcz trochę zelżeje.

Kiedy się przejaśnia, ruszamy na Tarnicę. W kilka minut osiągamy Siodło, a następnie żółtym szlakiem wchodzimy na szczyt. Niestety w tym czasie znów się zachmurzyło. Na Tarnicy (1346 m n.p.m.) ledwo widać wierzchołek krzyża, wieje silny wiatr i pada. Robimy tylko obowiązkową foteczkę pod krzyżem i schodzimy z powrotem na Siodło.

Wracamy na czerwony szlak, który prowadzi nas na Szeroki Wierch. Wiatr na chwilę rozwiewa chmury. Po lewej odsłania się Tarnica, a przed nami grzbiet Szerokiego Wierchu. Widok jest niesamowity, Tarnica wygląda jak dymiący wulkan, szlak przed nami ginie w gęstej mgle, co chwilę z chmur wyłaniają się zbocza pobliskich wzniesień. W końcu chmury trochę się rozwiewają i choć deszcz ciągle siąpi, to bardzo ładny grzbiet Szerokiego Wierchu pokonujemy przy niezłej widoczności.

Końcówka szlaku biegnie przez las. Deszcz z czasem przestaje padać. Robimy sobie ostatnią krótkę przerwę w ostatniej wiacie po drodze i dochodzimy do Ustrzyk Górnych. Zachodzimy do sklepu po małe zakupy i docieramy do kolejnego kultowego bieszczadzkiego schroniska – Kremenarosa.

Dwa miejsca w sali wieloosobowej zarezerwowaliśmy dwa dni przed wyjazdem. W innych pokojach wolnych miejsc już nie było. Schronisko jest dość stare, urządzone w budynku dawnej placówki WOP. Nie przypomina więc wyglądem bacówki. Ostatnio zostało trochę odświeżone, ale w pokojach i tak czuć zapach głębokiego PRL-u. Łóżka i koce na pewno pamiętają te czasy. Łazienki są w porządku i jest ciepła woda. Jadalnia mieści się w drugim budynku, w którym znajduje się też bar z niezłą kuchnią i dużym wyborem piw oraz pysznym ciastem za 3 zł. Zamawiamy placki ziemniaczane, knysze i piwo BiesCzadowe. Następny dzień zapowiadał się deszczowo, więc większość mieszkańców Kremenarosa (jest tu też pole namiotowe, na którym było sporo osób) biesiadowała do późna. W barze fajny klimat stworzyło sześciu facetów z gitarami. Po kilku piosenkach wszyscy siedzieli z nimi przy jednym stole, pili piwa z najróżniejszych browarów i śpiewali. Na zewnątrz inna ekipa bawiła się przy ognisku. Do nich też zaszliśmy na chwilę. Spać położyliśmy się koło drugiej, ale w schronisku i wokół niego głośno było do rana.

Trasa Wołosate ↔ Ustrzyki Górne, skrzyżowanie w serwisie mapa-turystyczna.pl

Jedna uwaga do wpisu “Na Halicz i Tarnicę

Dodaj komentarz